Historia

  • Historia

    Tyły szkoły w latach 90tych

    Dawno temu, w latach 90tych jeszcze był w miejscu którym widać na fotografii, plac zabaw z karuzelą i przyrządami do gimnastyki. Wyjść tutaj można było drzwiami obok sali gimnastycznej. Rozbudowa kompleksu szkolnego, zmiotła z powierzchni ziemi dwa dość niezwykłe miejsca przy szkole. Tutaj rosły sobie mirabelki, gdzie dzieci przychodziły i jadły owoce, bawiąc się w okolicy, która z czasem coraz bardziej zaniedbana zarastała trawą. Nieopodal, poniżej były dziwne konstrukcje metalowe. To były specjalne przyrządy astronomiczne do obserwacji gwiazd. Bliżej ogrodzenia i drogi stał kemping, gdzie był magazyn szkolny. Dziś po tym nie ma śladu…

  • Historia

    Ciekawostki z Niwy Horyńca

    Niwą kiedyś określano miejsce, gdzie teraz jest dzielnica uzdrowiskowa Horyńca. Zanim zbudowano tam sanatoria, przed wojną stały tam dwie wille. Biała Willa stała pod lasem, a Czerwona Willa w miejscu, gdzie stoi teraz basen, dokładnie w miejscu gdzie jest wejście do kawiarni przy basenie. Przy drodze była monumentalna aleja modrzewiowa, która została ścięta dzięki komuszym władzom, jak większość zabytkowych drzew w Horyńcu, bo przecież to tylko drzewo i na dodatek stare i nikomu nie potrzebne… dziś mielibyśmy krajobraz jak z bajki!

    Po wojnie gdy ziemia przeszła w ręce państwa, zaczęto tworzyć nowy ład i nowe zagospodarowanie przestrzenne. Najbardziej niszczącym krajobraz przedsięwzięciem było wybudowanie w samym centrum Horyńca rampy przeładunkowej (musiał to wymyślić prawdziwy geniusz). Robotnicy mieli baraki gdzieś w okolicy obecnego biura podróży. Po drugiej stronie drogi, ziemię miały Lasy Państwowe, bardzo długi pas, od kolei do lasu. Tam były sady, jeszcze stare, i budynki dla pracowników lasów. Potem Uzdrowisko wymieniło ziemię za tą w centrum Horyńca i tak zaczęła rozbudowywać się dzielnica uzdrowiskowa.

    W dawnych czasach krążyły legendy o Horynieckich przejściach podziemnych, jedną z mało znanych wersji była taka, że z centrum przejście szło aż na Świdnicę. W okolicy Horyńca były trzy tartaki. Jeden na Świdnicy, drugi pod Popową Górą, trzeci obok leśniczówki obok Niwy, przy drodze do Lubaczowa. Horynieckie wille po wojnie spalone, zostały przez mieszkańców po nocach zrabowane z materiału budowlanego doszczętnie. Zmiana miejsc dróg głównych, pocięcie na kawałeczki terenu, nieprawidłowe zabiegi inwestycyjne sprawiły, że obecnie dzielnica uzdrowiskowa zamiast kwitnąć i być motorem napędowym, jest miejscem z dwoma kompleksami sanatoryjnymi, określanymi przez kuracjuszy jako sanatoria na końcu świata i to jeszcze w polach pod lasem.

  • Historia

    Centrum Horyńca po wojnie

    Trudno jest znaleźć kogoś, kto bardzo dokładnie opisze Horyniec tuż po wojnie. Czasy obecne w porównaniu z tym co było 50 lat temu to niebo i ziemia. Wszędzie ruiny, pomieszane z pozostałościami dawnej świetności prężnie rozwijającego się Zdrojowiska. Na szczególną uwagę zasługuje centrum, czyli okolica pałacu. Tuż po wojnie, gdy UPA spaliła większość zabudowań, mieszkańcy na swoje możliwości odbudowali co się da, często rabując materiał budowlany z takich obiektów jak Biała Willa czy Czerwona Willa. Teatr Dworski niemal do końca lat 70tych stał w ruinie. Podobnie pałac Ponińskich. Najpierw przejął go PGR. Była tam dodatkowo na dole, gdzie są takie duże okna: klubokawiarnia, klasy szkoły podstawowej, i na piętrze sala kinowa. Fundamenty były zagruzowane. Z wielu relacji słyszałem o tunelu z pałacu. Miały to być przejścia podziemne, starsi ludzie mi opowiadali, że na pewno tam był tunel podziemny, ale nie wchodzili. Spotkałem jednak wreszcie osobę, która tam weszła. Po jej relacji można śmiało powiedzieć, tam jest długi tunel, prowadzi w nieokreślone miejsce, który na dodatek ma coś w rodzaju pułapek, bo są tam studzienki! Możliwe że są odgałęzienia, albo wnęki. Niestety, podczas remontu generalnego, jaki wykonali „Metalowcy”, został zamurowany… Wokoło pałacu praktycznie nie było drzew jak dziś, były tylko dwie aleje grabowo-lipowe. Wszelkie inne drzewa, co też widać, są wtórnie nasadzone. Na środku było boisko do gry w piłkę, od południa za stawami, był domek zarządcy i dalej za nim na wschód rozciągały się sady i ogrody. Tam też dalej pod lasem była studnia, z której nabierało się wodę przy pomocy pompy na „duże koło”. Zapewne w tym miejscu teraz jest ujęcie wody (miejsce gdzie są działki pod lasem, nie chodzi tu o ujęcie bliżej „złodziejówki”).

    Za teatrem dworskim był murowany budynek zarządcy lasów, mieszkał tam potem Pan Wróblewski, który tworzył Horynieckie Uzdrowisko od podstaw. W miejscu gdzie jest brama wjazdowa do pałacu, stały maszyny PGRowskie, zawsze wylane było tam pełno ropy. Stały tam też dwa dety. W centrum produkowano oranżadę, do której wodę brało się ze źródełka w centrum. Ta kwestia wymaga głębszego zbadania.

  • Historia

    Stan wojenny w Horyńcu

    Obchodzimy dziś kolejną rocznicę stanu wojennego w Polsce. Na fali masowych strajków, niejaki Wojciech J. wprowadził Stan Wojenny w kraju. W Horyńcu nie było rozruchów, byliśmy za małą wioską, jednak ogólnokrajowe rozporządzenia na temat cenzury korespondencji i komunikacji telefonicznej nie dały zapomnieć, że panuje burzliwy okres. Zakazano nawet działań społecznych, dlatego w Horyńcu na przestrzeni lat 1981 – 1984 nie odbywały się Biesiady Teatralne. To już 32 rocznica, minęła wystarczająca ilość lat, by młodsza część społeczeństwa nie miała pojęcia o tym elemencie historii naszej miejscowości. Być może uda się zdobyć relacje świadków, wydarzeń z tego okresu w Horyńcu. Mieliśmy swoich działaczy, warto ich przypomnieć.

  • Historia

    Powstanie PGRu w Horyńcu

    W Horyńcu, na bazie dawnego majątku Karłowskich upaństwowionego w 1944 r., powstało Państwowe Gospodarstwo Rolne. Podobne gospodarstwa utworzono w szeregu okolicznych poukraińskich wsiach. W połowie 1949 r. powstał w Horyńcu zespół PGR, grupujący ościenne gospodarstwa w jedno wielkie przedsiębiorstwo. W 1987 r. tut. gospodarstwo zostało przejęte przez słynny swego czasu Kombinat Rolno-Przemysłowy „Igloopol”, upadło jednak z początkiem lat dziewięćdziesiątych.

    źródło: epodkarpacie.com

  • Historia

    Horyniec tuż po wojnie i Akcja Wisła

    Wkrótce po wojnie rozpoczęto przesiedlanie ludności ukraińskiej do ZSRR. Akcja ta prowadzona była do połowy czerwca 1946 r. W toku j ej trwania z terenu gminy wysiedlono, głównie do ZSRR, ponad 1700 rodzin (7724 osób). Przesiedlenia wznowiono w 1947 r. w ramach tzw. operacji „Wisła”, wywożąc pozostałam jeszcze ludność ukraińską na tzw. ziemie zachodnie. W kilku wioskach (Prusie, Werchrata) pozostało tyko około 80 rodzin mieszanych i ukraińskich, a i z tych jeszcze w grudniu 1949 r. kilkadziesiąt osób wysiedlono na zachód.
    Po zakończeniu przesiedleń w Horyńcu pozostało niespełna 1500 osób, natomiast okoliczne wsie zostały w niemal całkowicie wyludnione, po wielu mniejszych osiedlach nie ma dziś prawie śladu. W lipcu 1949 r. cała gmina liczyła 3153 mieszkańców, podczas gdy pod koniec 1944 r. zamieszkiwało tu 14285 osób (10768 Ukraińców i 3517 Polaków). Celem ponownego zasiedlenia opuszczonych wsi, władze podjęły akcję osiedleńczą. Osadzano tu rodziny repatriantów zza wschodniej granicy oraz przybyszów z przeludnionych rejonów ówczesnego województwa rzeszowskiego. Akcja osiedleńcza nie przybrała tu jednak większego zasiągu.
    Do 1939 r. Horyniec należał do powiatu lubaczowskiego wschodzącego w skład województwa lwowskiego. Po wojnie powiat lubaczowski został włączony do nowo powstałego województwa rzeszowskiego. Nowa granica ze Związkiem Radzieckim zburzyła dawne podziały administracyjne. Do powiatu lubaczowskiego przyłączono skrawki terenów należące do powiatów, które znalazły się za granicą. W najbliższej okolicy były to wsie: Dziewięcierz, Werchrata, Radruż i Prusie z dawnego powiatu Rawa Ruska, które włączono do gminy Horyniec.

    źródło: epodkarpacie.com

  • Historia

    Horyniec w czasie II Wojny Światowej

    W początkach drugiej połowy września 1939 r. w okolicach Horyńca miały miejsce starcia wycofujących się jednostek wojska polskiego z Niemcami. Tędy przebijały się w kierunku Lwowa resztki Nowogrodzkiej Brygady Kawalerii płk. Władysława Andersa. Niemcy zajęli Horyniec, byli tu jednak krótko. W ich miejsce już 20 września wkroczyły wojska sowieckie. Zaborcy podzielili się zdobyczą. Granica, tzw. linia demarkacyjna, pomiędzy strefami okupacyjnymi przebiegała mniej więcej środkiem powiatu lubaczowskiego. Horyniec znalazł się po strome Sowieckiej i już z dniem l. 11.1939 r., na mocy specjalnego dekretu Rady Najwyższej ZSRR, został włączony do ówczesnej Ukraińskiej Republiki Radzieckiej. Mieszkańcy Horyńca i okolic, niezależnie od narodowości, stali się obywatelami Związku Radzieckiego. Okupacja sowiecka trwała do czerwca 1941 r. W związku z rozpoczętą w 1940 r. budową umocnień nadgranicznych, Rosjanie wybudowali w Horyńcu koszary dla kadry wojskowej, których reszki przetrwały do dziś nieopodal parku podworskiego. W chwili wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 r., nadgraniczne fortyfikacje nie odegrały większej roli. Mimo zaciętego oporu wkrótce padły, po południu 22 czerwca Niemcy byli już w Horyńcu. Pod koniec okresu okupacji niemieckiej Horyniec znalazł się w bezpośrednim rejonie działań Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), szerzącej terror wśród polskiej ludności etnicznego pogranicza. Podobnie jak na całych kresach wschodnich, tak i w tym regionie rozgorzała nowa wojna polsko-ukraińska, powodując ogromne straty po obu stronach, w tym również wśród ludności cywilnej. W regionie lubaczowskim działał otoczony ponurą sławą kureń „Zalizniaka” („Żeleźniaka” – major UPA Iwan Szpontak). W tej części lasów Roztocza mieli swoje kryjówki czołowi przywódcy ukraińskiego podziemia.
    W najbliższej okolicy, już w 1944 r. nacjonaliści ukraińscy dokonali pogromów polskich mieszkańców wsi Rudki i Nowin Horynieckich.
    W wyniku narastającego zagrożenia, 29.05.1944 r. niemal wszyscy Polacy opuścili czasowo Horyniec. Większość powróciła dopiero po wyzwoleniu, lecz w okolicy nie było nadal spokoju. Dwukrotnie, w 1945 i 1946 r., miały miejsce napady UPA na Horyniec. Upowcy spalili zabudowania dworskie, pałac, szkołę, stację kolejową, uzdrowisko i wiele domów. W latach 1945 – 1947 w okolicy miały miejsce zacięte walki jednostek milicji i wojska polskiego z banderowcami.

    źródło: epodkarpacie.com

  • Historia

    Horyniec między wojnami

    Na przełomie lat 1918-1919 w regionie lubaczowskim, w tym również w okolicach Horyńca miały miejsce walki polsko-ukraińskie. Od listopada 1918 do końca stycznia 1919 r. miejscowość zajmowały siły ukraińskie. W bitwie pod Horyńcem stoczonej 24.12.1918 r. zginęło 12 polskich żołnierzy. Dopiero 30.01.1919 r. przybyłe z Jarosławia oddziały polskie wyparły Ukraińców ze wsi. W przeszłości Horyniec zamieszkany był w większości przez Rusinów-Ukraińców. Pod koniec XIX w., na ogólną liczbę 1994 mieszkańców, tylko 547 osób było wyznania rzymskokatolickiego (narodowości polskiej). Stan ten uległ później jednak zmianie. W 1937 r. mieszkało tu ogółem 2781 osób, w tym: 1873 Polaków, 676 Ukraińców i 232 Żydów. Natomiast wioski położone w granicach obecnej gminy były zaludnione głównie przez Ukraińców. Polacy zamieszkiwali jedynie w Nowinach Horynieckich, po części również w Nowym Bruśnie.
    W tym czasie w Horyńcu było 375 domów, klasztor Franciszkanów, cerkiew greckokatolicka, majątek Karłowskich obejmujący 2205 ha ziemi i lasów, tartak, młyn i zakład uzdrowiskowy.

    źródło: epodkarpacie.com

  • Historia

    Horynieckie przejścia podziemne

    hor przejściaPrzejścia podziemne, związane z Horyńcem, to chyba najbardziej wpływający temat na wyobraźnię, przywołujący na myśl stare filmy przygodowe. Wielu uważa, że to mit i bajki, inni natomiast snują niezwykłe historie. Z wielu powodów, nie mogę podać niektórych szczegółów, natomiast wszystko co jest tutaj opisane, pochodzi z rozmów z horyńczanami, którzy byli naocznymi świadkami, albo gdzieś coś słyszeli. Fotografie użyte do tego artykułu, są prawdziwe i przedstawiają coś, co mogło mieć związek z przejściami podziemnymi. Piszę wprost, nie mogę wszystkiego napisać. Tematem zajmuję się od lat, więc relacje są różne i czasem niezwykłe.

    Niemal każdy pałac, w dawnych czasach, posiadał jakieś podziemne przejścia, które były często jedyną drogą ucieczki przed napadami, szczególnie Tatarskimi. Rynki starych miast, mają wręcz kondygnacyjne labirynty przejść i piwnic. Służyły one także, jako swoiste lodówki, bowiem pod ziemią, na odpowiednim poziomie, panuje stała niska temperatura. W Horyńcu, takie przejścia musiały! istnieć. Niektórzy, opowiadają o systemie przejść podziemnych, pod ścisłym centrum Horyńca, gdzie połączony był pałac i dawna drewniana cerkiew. Ludzie uciekali w te przejścia, przed Tatarami. Tunele miały iść nawet w kierunku, gdzie były łazienki. Taką fortecą Horyniecką, była właśnie cerkiew, na pagórku. To miały być najstarsze Horynieckie przejścia. Potem, gdy powstał klasztor, miało powstać niezwykłe długie przejście z pałacu Stadnickich aż do klasztoru, który był wtedy fortecą horyniecką, otoczoną fosą, z mostem zwodzonym. O tym przejściu, mówią niemal wszyscy, stąd remont ołtarza w latach 90tych, w klasztorze, był niezwykłym wydarzeniem, bo za nim miało się znajdywać wejście do tego przejścia. Oficjalnie mówiono wtedy, że żadnego przejścia tam nie ma, że to bajki. Inni natomiast dodawali, że takie wejście w kryptach jednak jest.hor przejścia pod

    Tymczasem pojawił się inny ślad. Na Szwabach była dawno temu Horyniecka cegielnia. Tam, w pewnym miejscu, miało być wejście do tych przejść. Same przejścia miały być robione właśnie z cegły. Niektórzy opowiadali, że ludzie podczas wojny chowali się w nich, ale bali się iść głębiej. Po wojnie, dla bezpieczeństwa, jak wielu różnych przypadkach, zasypano i zamurowano wejście, oraz zamaskowano je! To jest najciekawszy trop, bowiem wskazuje najłatwiej dostępne wejście.

    Do dziś, można od starszych ludzi usłyszeć opowieści, że tunele idące z pałacu do klasztoru, zapadały się. Pola między Horyńcem a Radrużem, były pełne dziwnych dziur, które zasypywano, jak w przypadku jednej z nich, do której trzeba było kilku ciężarówek piasku… Najbardziej niezwykłą opowieść odnośnie przejść, jaką powtarzają ludzie, to bardzo duży teren na tych polach, na którym po zimie zrobił się stawek. Nagle ta woda, jakby wyciągnął korek z wanny, zaczęła gdzieś spływać pod ziemię. Łączono to z tym, że woda przedostała się do tych przejść.

    przejSam pałac, obecnie niestety nie da nam odpowiedzi na to, czy istniały przejścia, bowiem gdy modernizowano go i zrobiono z niego sanatorium Metalowiec, w latach 70tych, przejście zostało zamurowane. Miało ono być we wschodniej ścianie bliżej południowej. Z relacji horyńczan, którzy byli wtedy dziećmi i bawili się w ruinach spalonego pałacu po wojnie, jasno wynika, że ich najbardziej ulubionym miejscem zabaw, były piwnice tego pałacu i tajemniczy głęboki tunel. Jedni tam wchodzili inni się bali, widzieli tam nawet jakiegoś kościotrupa. Wejście do jakichś przejść, było na pewno. O takich przejściach wspominają nawet przedwojenne przewodniki turystyczne! Z tym że najczęściej mówi się o wersji, że był to stosunkowo niedługi tunel, który wychodził w położonym na wschód lasku, w tak zwanej Wilczej Jamie. Jeszcze inni mówią, że odnoga szła w okolicę obecnego stadionu, gdzie można było wyjść z niej studnią.

    Dodatkowo, takimi tunelami, miały być połączone wszystkie budynki pałacowe, zarówno w stronę folwarku, gorzelni, pałacu myśliwskiego i dalej cerkwi. Gdyby wszystko to okazało się prawdą, Horyniec miałby niezwykle rozłożyste labirynty przejść, z pałacem, będącym ich centrum. Na pewno były pojedyncze tajne przejścia i system piwnic, to nie ulega dyskusji. Niestety raczej nie dotrwały do naszych czasów. Jeżeli tak, to niektóre elementy czekają na odkrycie.