Etno

Demony regionu

Dawno temu, kiedy ludzie byli niepiśmienni i niewykształceni, razem z chrześcijaństwem współegzystowało oswojone pogaństwo. Było wtedy dużo zabobonów i fantastycznych demonów, mamunaktóre były odpowiedzialne za różne szkody i nieszczęścia. W Roczniku Lubaczowskim, możemy znaleźć między innymi takie demony, które w naszych okolicach miały być powszechne:

Bohinie Mamuny – to wybitnie złośliwe pokraczne kobiety, o długich piersiach. Wiosną, nad rzekami, o północy prały bieliznę. Czasem zmieniały się w piękne dziewczyny, zaciągały chłopców na bagna i tam łaskotały ich na śmierć. Porywały małe dzieci, wysysały krew z człowieka, kradły z pól plony.
Rusałki mieszkały nad brzegami rzek i na mokradłach, ubrane w zwiewne szaty. Wabiły ludzi narusałka bagna, topiły ich, albo łaskotały na śmierć. Zazwyczaj, były to dusze dziewcząt, zmarłych przed ślubem.
Porączaki – to dusze dzieci, które umarły przed chrztem. Zazwyczaj pojawiały się gdy wiał wiatr i lubiły wtedy wyć.
Płanetnicy – to dusze ludzi, których strącił Bóg z nieba, ale zatrzymali się na chmurach. Oni mieli władzę szczególnie nad chmurami burzowymi. Ubrani byli w białą szatę, a byli głównie duszami samobójców, czy ludzi bez sakramentów. Były to też dusze żywych, które oderwały się na chwilę od ciała.
Topielce (wodniki) – były to dusze ludzi zmarłych nagle, utopionych szczególnie przed nocą świętojańską. Wierzono kiedyś, że nie można się do tego dnia w jeziorach i w rzekach kąpać. Topielce zajmowały się głównie topieniem ludzi, łapały ich i ciągnęły pod wodę. W nocy można było usłyszeć ich chichot na łąkach.

poludnicaPołudnice – były duszami kobiet zmarłych w połogu, nosiły stare łachmany, czasem przeobrażały się w białego konia. Gdy ktoś w polu chciał w południe odpocząć, mogła go zadusić taka południca.
Skrzaty – mieszkały w domach, na zapiecku, zazwyczaj pomagały ludziom.
W lasach, czy innych tajemniczych miejscach mieszkały diabły. Można było takiego oswoić, i stawał się wtedy „chowańcem”. Karmiono go niesolonymi potrawami, w zamian pomagał w gospodarstwie. Bywały też złośliwe, wtedy zrzucały ludzi z drabiny czy rzucały uroki.
Strzygi – były szczególnymi upiorami, które powstawały z ludzi, którzy mieli dwa serca, jedno z nich umierało razem z ciałem, drugie ożywiało ducha. Upiór potrafił wchodzić przez dziurkę od klucza i wysysał wtedy krew ze śpiących ludzi. Takich nieboszczyków chrzczono dwa razy, obcinano głowę i i układano w grobie między nogami twarzą do ziemi.
Dość niezwykłym demonem był niejaki Didko (Dydko). Didka wyobrażano sobie, jako niezgrabną postać z wielką głową, zazwyczaj na słomianych nogach podobnych do pajęczych odnóży. Według późniejszych wierzeń dydko miał się pokazywać w zwierciadle pannom spędzającym za dużo czasu przed lustrem. Najpierw był demonem opiekuńczym domu, potem zdegradowany do roli bliżej nieokreślonego diabła straszydła, szczególnie leśnego. Didko do dziś występuje w potocznym słownictwie jako straszydło na przykład w okolicy Brusna.

Śpiących ludzi mogły dusić takie potwory jak: zmory, macki, gniotki, znajduchy i dusioły.

Oczywistością jest, że było ich na pewno więcej. Możemy sobie wyobrazić, niezwykłą mieszankę demonów polskich, ruskich, żydowskich i potem jeszcze niemieckich. Różne nacje nie tylko przynosiły kulturę ze sobą, ale też wierzenia i zabobony. Stąd można wziąć za pewnik, że tutejsze bagna i lasy naszpikowane były niezwykłymi marami.