Historia

Horynieckie przejścia podziemne

hor przejściaPrzejścia podziemne, związane z Horyńcem, to chyba najbardziej wpływający temat na wyobraźnię, przywołujący na myśl stare filmy przygodowe. Wielu uważa, że to mit i bajki, inni natomiast snują niezwykłe historie. Z wielu powodów, nie mogę podać niektórych szczegółów, natomiast wszystko co jest tutaj opisane, pochodzi z rozmów z horyńczanami, którzy byli naocznymi świadkami, albo gdzieś coś słyszeli. Fotografie użyte do tego artykułu, są prawdziwe i przedstawiają coś, co mogło mieć związek z przejściami podziemnymi. Piszę wprost, nie mogę wszystkiego napisać. Tematem zajmuję się od lat, więc relacje są różne i czasem niezwykłe.

Niemal każdy pałac, w dawnych czasach, posiadał jakieś podziemne przejścia, które były często jedyną drogą ucieczki przed napadami, szczególnie Tatarskimi. Rynki starych miast, mają wręcz kondygnacyjne labirynty przejść i piwnic. Służyły one także, jako swoiste lodówki, bowiem pod ziemią, na odpowiednim poziomie, panuje stała niska temperatura. W Horyńcu, takie przejścia musiały! istnieć. Niektórzy, opowiadają o systemie przejść podziemnych, pod ścisłym centrum Horyńca, gdzie połączony był pałac i dawna drewniana cerkiew. Ludzie uciekali w te przejścia, przed Tatarami. Tunele miały iść nawet w kierunku, gdzie były łazienki. Taką fortecą Horyniecką, była właśnie cerkiew, na pagórku. To miały być najstarsze Horynieckie przejścia. Potem, gdy powstał klasztor, miało powstać niezwykłe długie przejście z pałacu Stadnickich aż do klasztoru, który był wtedy fortecą horyniecką, otoczoną fosą, z mostem zwodzonym. O tym przejściu, mówią niemal wszyscy, stąd remont ołtarza w latach 90tych, w klasztorze, był niezwykłym wydarzeniem, bo za nim miało się znajdywać wejście do tego przejścia. Oficjalnie mówiono wtedy, że żadnego przejścia tam nie ma, że to bajki. Inni natomiast dodawali, że takie wejście w kryptach jednak jest.hor przejścia pod

Tymczasem pojawił się inny ślad. Na Szwabach była dawno temu Horyniecka cegielnia. Tam, w pewnym miejscu, miało być wejście do tych przejść. Same przejścia miały być robione właśnie z cegły. Niektórzy opowiadali, że ludzie podczas wojny chowali się w nich, ale bali się iść głębiej. Po wojnie, dla bezpieczeństwa, jak wielu różnych przypadkach, zasypano i zamurowano wejście, oraz zamaskowano je! To jest najciekawszy trop, bowiem wskazuje najłatwiej dostępne wejście.

Do dziś, można od starszych ludzi usłyszeć opowieści, że tunele idące z pałacu do klasztoru, zapadały się. Pola między Horyńcem a Radrużem, były pełne dziwnych dziur, które zasypywano, jak w przypadku jednej z nich, do której trzeba było kilku ciężarówek piasku… Najbardziej niezwykłą opowieść odnośnie przejść, jaką powtarzają ludzie, to bardzo duży teren na tych polach, na którym po zimie zrobił się stawek. Nagle ta woda, jakby wyciągnął korek z wanny, zaczęła gdzieś spływać pod ziemię. Łączono to z tym, że woda przedostała się do tych przejść.

przejSam pałac, obecnie niestety nie da nam odpowiedzi na to, czy istniały przejścia, bowiem gdy modernizowano go i zrobiono z niego sanatorium Metalowiec, w latach 70tych, przejście zostało zamurowane. Miało ono być we wschodniej ścianie bliżej południowej. Z relacji horyńczan, którzy byli wtedy dziećmi i bawili się w ruinach spalonego pałacu po wojnie, jasno wynika, że ich najbardziej ulubionym miejscem zabaw, były piwnice tego pałacu i tajemniczy głęboki tunel. Jedni tam wchodzili inni się bali, widzieli tam nawet jakiegoś kościotrupa. Wejście do jakichś przejść, było na pewno. O takich przejściach wspominają nawet przedwojenne przewodniki turystyczne! Z tym że najczęściej mówi się o wersji, że był to stosunkowo niedługi tunel, który wychodził w położonym na wschód lasku, w tak zwanej Wilczej Jamie. Jeszcze inni mówią, że odnoga szła w okolicę obecnego stadionu, gdzie można było wyjść z niej studnią.

Dodatkowo, takimi tunelami, miały być połączone wszystkie budynki pałacowe, zarówno w stronę folwarku, gorzelni, pałacu myśliwskiego i dalej cerkwi. Gdyby wszystko to okazało się prawdą, Horyniec miałby niezwykle rozłożyste labirynty przejść, z pałacem, będącym ich centrum. Na pewno były pojedyncze tajne przejścia i system piwnic, to nie ulega dyskusji. Niestety raczej nie dotrwały do naszych czasów. Jeżeli tak, to niektóre elementy czekają na odkrycie.

Jeden komentarz

  • ted

    Swego czas tj.okolo 30 lat temu razem z serdecznym kolega Kazikiem {ponoc zagina} kopalismy na Szwabach >w tym dole ale dokopalismy sie tylko ko kamieni,skad tam kamnienie,moze faktycznie cos tam jest.poz…