Horynieckie wille

Pensjonat „Pod Lasem” (Biała Willa)

pensjonat pod lasem

Pensjonat Pod Lasem (Biała Willa) – stała przy drodze do Świdnicy po wschodniej stronie, tuż obok lasu (po drugiej stronie drogi naprzeciwko stoi kotłownia uzdrowiskowa). Miejsce to poznać można po szczątkach fundamentów, które widać z drogi. Właścicielką była Pani Rastawiecka, nauczycielka ze Lwowa. Wygrała ona dużo pieniędzy na loterii, które przeznaczyła na zakup ziemi w Horyńcu i budowę piętrowego murowanego pensjonatu. Był on zelektryfikowany, słupy z prądem prowadziły tutaj z centrum Horyńca. Kuracjusze dowożeni byli z pensjonatu do łazienek na zabiegi „tramwajem konnym”. Potoczna nazwa „Biała Willa” miała się wywodzić stąd, że była zbudowana z białego materiału (z białej cegły, albo była otynkowana na biało). Ogrodzona była drewnianym płotem, wejście stanowiły dwa masywne betonowe słupy (jeden z nich dotrwał do dziś i pochylony wystaje z rowu przy drodze obok ruin willi). Przed budynkiem był mały park.

Willa ta była oddalona od zabudowań, w okolicy nazywanej Niwą. Najbliższe z nich to położone kilkaset metrów w stronę Horyńca zabudowania gospodarcze horynieckiego gospodarza i zaraz obok przy drodze Czerwona Willa – zapewne dom mniej zamożnego horynieckiego Żyda, który wynajmował pokoje kuracjuszom. Gospodarstwo to, jak i Czerwona Willa, usytuowane były mniej więcej w okolicy basenu przy sanatorium CRR KRUS. Po wschodniej stronie drogi były pola chłopskie, a po zachodniej należące do majątku Karłowskich, po wojnie zajęte przez Skarb Państwa.

Podczas okupacji sowieckiej, w willi mieszkali inżynierowie, którzy budowali bunkry w ramach umocnień Linii Mołotowa. Gdy w 1941 roku do Horyńca wjechali hitlerowcy, budynek był opuszczony, zdewastowany i spalony. Miejscowi szybko rozgrabili wszystko co tylko się dało, książki, sztućce, oraz inne przedmioty. Zaniedbany budynek po wojnie został rozebrany na materiał budowlany.

Po wojnie miała być tutaj przy drodze bardzo ładna aleja modrzewiowa, ale została ścięta. Dziś po willi zostały tylko zrujnowane fundamenty, zarośnięte lasem. Po dokładniejszym obejrzeniu miejsca znajdziemy schody, które prowadziły do ganku willi i obok leży półokrągły kawałek balkonu, który był nad gankiem. Po willi miały zostać piwnice, ale w czasach PRLu zostały zasypane. Nieopodal można znaleźć kilka starych drzew, szczególnie dęby.

Szczątkowe informacje o tej willi przetrwały dzięki wspomnieniom pana Franciszka Haliniaka. Jak każdy większy pensjonat, miał swoją pocztówkę, z malunkiem Jana Wesołowskiego, który uwiecznił ten budynek.