Historie z UPA

Bandy UPA na ziemi horynieckiej 12 – UB, KBW i LWP

Po 45 roku, gdy nastąpiło tak zwane „wyzwolenie”, zaczęła się kształtować nowa władza pod dyktando sowieckie. Dla nowej władzy reakcjonistami, jak i wrogami ludu byli partyzanci, którzy mimo oficjalnego końca wojny nadal próbowali osiągnąć swoje cele. W całym kraju takie jednostki jak Urząd Bezpieczeństwa (UB) i Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) mają dziś złą sławę, bowiem rozpracowywali Polskie Siły Podziemne, ale też Niemiecką Partyzantkę Werwolf oraz Ukraińską UPA. Ponieważ UPA dała się mocno we znaki ludności w powiecie lubaczowskim i jego okolicy, funkcjonariusze UB, żołnierze KBW i LWP byli postrzegani pozytywnie, bowiem walczyli ze zdziczałymi upowcami. Oczywiście było rozpracowywane wtedy też Polskie Podziemie, ale ze względu na stan wojenny jaki mieliśmy między innymi na ziemi lubaczowskiej, wielu zakonspirowanych akowców weszło w szeregi milicji, by móc legalnie bronić polskiej ludności.

Mimo iż zlikwidowano ogromną ilość upowskich bunkrów, schwytano wielu ukraińskich partyzantów, wielu z nich podczas walk zginęło, to nadal stanowili siłę, która robiła akcje dywersyjne. Wojska KBW i miejscowi funkcjonariusze musieli się uciekać do różnorodnych sztuczek, by wyłapywać partyzantów. Żołnierze, którzy znali język ukraiński często przebierali się za upowców i udawali uciekinierów z terenu ZSRR. Dzięki złapanym upowcom dysponowano znakami rozpoznawczymi i hasłami, które uwiarygadniały „agentów”. KBW jednocześnie przeczesywała lasy, otaczano je i metr po metrze sondowano stalowymi prętami w poszukiwaniu włazów do bunkrów. Odnajdywano dużą ilość podziemnych schronów, sporo z nich pełniło funkcję magazynów żywności wypełnionych sucharami, kaszą, mąką, zasolonym mięsem w beczkach, był nawet miód w beczkach. Schrony takie można było znaleźć niemal wszędzie, zarówno w wioskach pod chatami, jak i w środku lasu na odludziu. Upowcy wykazywali się bardzo dużą pomysłowością w tworzeniu kryjówek.