Newsy

  • Etno,  Newsy

    Kapelusz sprzed wojny

    kapelusz

    Zdjęcie powyżej przedstawia rodzaj kapelusza, jaki nosili mieszkańcy Horyńca przed wojną. Pleciony ze słomy żytniej, opasany otokiem z białej wstążki, zapewne z płótna lnianego. W całej okolicy dominowały takie kapelusze, różniły się kolorami otoku, były czarne lub czerwone. Tego typu kapelusze, plecione ręcznie, noszone były głównie w lecie.

    Zdjęcie kapelusza, jest wycięte z fotografii przedstawiającej uroczystość dożynek u Karłowskich przed ich pałacem w Horyńcu.

  • Ludzie,  Newsy

    115 rocznica śmierci o. Placyda Krupińskiego

    placyd

    W 1863 roku, do Horyńca przybył nowy wikary: Ojciec Placyd Krupiński. Był bardzo lubianą postacią w Horyńcu, lubił działać. 28 września minie 115 rocznica jego śmierci. Oto zbiór informacji jakie można znaleźć na temat tego księdza:

    Jedną z ważniejszych rzeczy, jaką zajął się nowy wikary, było wybudowanie małej kamiennej kapliczki w Nowinach Horynieckich, około roku 1868. Była ona kolejno poddawana renowacjom, aż w roku 1896 wybudowano drewnianą kaplicę, krytą gontem, która już w środku miała cudowne źródło, otoczone kutą balustradą. 13 czerwca 1897 roku, w nowej kaplicy, odbyła się pierwsza msza, którą przeprowadził o Placyd.

    Zajął się też postawieniem sygnaturki na dachu kościoła i innymi remontami. Następnie zapoczątkował dość niezwykłą inicjatywę: wyremontował pokój nad zakrystią i urządził tam bibliotekę Mikołaja Stadnickiego (był on fundatorem klasztoru). Po konfederacji barskiej, Stadnicki właśnie w tym pokoju się ukrywał. Wystawiono tam: podłogę, sufit, drzwi, okna i urządzono półki na książki. Remont, zapewne zaczął się w 1872 roku. O. Placyd, chętnie zajmował się działaniami na rzecz upiększania kościoła. Urządził specjalną zbiórkę na nowe wyposażenie. Dzięki zebranym funduszom kupiono: 2 nowe feretrony, 24 lichtarze drewniane, 4 lichtarze bakwanowe, 6 sztandarów, 4 chorągwie krzyżowe oraz kanony do ołtarzy w drewnianych złoconych ramkach.

    To że kościół Horyniecki wyglądał licho, było spowodowane głównie konfliktem na linii – franciszkanie i właściciel Horyńca – książę Poniński. Nie chciał on za bardzo wywiązywać się z fundacyjnych powinności, stąd ciężar ten przeniósł się na wiernych.

    Koło roku 1890, znów przeprowadził zbiórkę i zakupił: 2 wielkie ławy drewniane, aby stały po obu stronach wielkiego ołtarza, dwie figury drewniane, metrowej wysokości, Serca Pana Jezusa i Serca Matki Najświętszej, które ustawiono na ołtarzach św. Franciszka i św. Antoniego, oraz duży wizerunek Pana Jezusa na krzyżu, pięknie rzeźbiony w drzewie, który zawieszono na filarze tęczy naprzeciw ambony.

    Ciekawy epizod łączy o. Placyda i pana Antoniego Gudza, znalazcy skarbu z Nowin Horynieckich. 19 lutego 1895 roku Antoni Gudz zmarł. Przedtem zawarł z o. Placydem Krupińskim umowę, że dopiero na jego pogrzebie powie o skarbie i co zostało zrobione dzięki niemu. Na pogrzebie, franciszkanin wygłosił płomienną mowę, zaczynając słowami:

    Przyszliśmy tu dzisiaj grzebać wielkiego człowieka, Polaka, choć spod strzechy, zrobił dla was więcej niż niejeden magnat.

    Epizod, którego kształtu możemy się tylko domyślać, dotyczył też aspektu znajomości o Placyda i Brata Alberta, który miał mieć nawet w Horyńcu swoją ławkę w kościele:

    Brat Albert przychodził na mszę do kościoła w Horyńcu, dlatego też powstał potem szlak Brata Alberta. Akurat w tym czasie żył i służył w Horynieckim klasztorze o. Placyd Krupiński. Śmiało można powiedzieć, że musieli się znać i kontaktować. Być może ostatnie lata życia naszego franciszkanina były naznaczone charyzmatem Brata Alberta i pod jego wpływem ukształtowała się tak niezwykła opinia parafian Horynieckich o tym kapłanie. Ojciec Placyd Krupiński przyszedł do Horyńca w roku, w którym wybuchło Powstanie Styczniowe. Ciekawy zbieg okoliczności.

    O. Placyd Krupiński, poświecił się pracy w Horyńcu na 30 lat. Zmarł w klasztorze. Przed śmiercią miał całkowity paraliż ciała. Po jego śmierci, mieszkańcy Horyńca ufundowali mu najbardziej okazały nagrobek na Horynieckim cmentarzu. Do dziś góruje on nad innymi, przypominając o najbardziej niezwykłym Horynieckim duszpasterzu. Szczególnie świadczy o tym inskrypcja na nagrobku:

    Tu spoczywa ks. Placyd Krupiński Franciszkanin. Jeden z najgorliwszych kapłanów w całej okolicy. Przepędziwszy 30 lat na niezmordowanej pracy w Horyńcu.

    Przeniósł się do wieczności

    d. 28/9 1899 r. w wieku życia swego 68.

    Niech odpoczywa w pokoju.

    Każdy, kto pozna historię tego niezwykłego zakonnika, przede wszystkim powinien też znać miejsce jego spoczynku, by móc go odwiedzić na cmentarzu i zapalić lampkę, która będzie mówić wszystkim przypadkowym przechodniom: Tu spoczywa jeden z najgorliwszych Horynieckich kapłanów w całej okolicy. Horyniec pamięta!

    Znaleźć nagrobek można, wchodząc w drugą bramę (pierwsza prowadzi na stary cmentarz Ukraiński). Idziemy kilkadziesiąt kroków i po stronie lewej, wypatrujemy najwyższego krzyża na cmentarzu, który przed 1 listopada 2013, został wyczyszczony i świeci naturalną barwą kamienia.

    źródła: kronika klasztoru franciszkanów w Horyńcu i Gazeta Horyniecka

  • Newsy

    Opinia kuracjusza o Horyńcu

    Warto czytać, to co mówią o Horyńcu przyjezdni, jesteśmy miejscowością uzdrowiskową i dobro kuracjuszy powinno być dla nas najważniejsze, w końcu dzięki nim egzystujemy. Gdyby nie oni… mielibyśmy w Horyńcu pustynię. Oto jedna z takich opinii z pobytu w 2013 roku:

    Byłam w Horyńcu już drugi raz w KRUS-ie na rehabilitacji prywatnej. Po pobycie byłam po prostu zachwycona, przede wszystkim ludźmi, ich podejściem do kuracjusza, serdecznością i profesjonalizmem. Doceniłam te niepowtarzalne fakty i wróciłam.
    Jestem z patriotycznej rodziny, chociaż daleko mi do Horyńca, jednakże te strony bardzo mi odpowiadają, głównie z powodu wyjątkowo życzliwych ludzi, wokół ich spotykałam. Chciałabym tu jeszcze wrócić i myślę, że władzom miasta też powinno zależeć na kuracjuszach i turystach. Miejsce spokojne i wspaniałe jakaś energia. Jednak Proszę władze miasta, aby wzięły pod uwagę nie tylko moje prośby, a mianowicie;
    – aby na święcie Pieroga było więcej folkloru, jak wcześniej! Aby nie było tam chińszczyzny, jak w tym roku i nie dominowały stoiska z chińskimi śmierdzącymi torbami i zabawkami plastykowymi dla dzieci (trującymi), aby stworzyć zachętę dla gospodyń, aby chciały..
    W tym roku na Święcie Pieroga było dużo zastrzeżeń, nie było gdzie siedzieć, stoiska z pierogami były na samym słońcu itp itd, zresztą władze i organizatorzy nie przyłożyły się, a ludzie to czują i widzą.
    Aby to była naprawdę super folklorystyczna impreza, bo naprawdę przyjeżdżają obcy i z daleka i z zagranicy i są spragnieni tej autentyczności, klimatu i to właśnie się liczy. Proszę tego nie zaprzepaścić.
    – proszę jeszcze (nie tylko w swoim imieniu ) aby powtórzyć tą piękną kulturalna imprezę w Teatrze, ale również przedłużyć na sierpień, bo wówczas przyjeżdża więcej dorosłych (w lipcu więcej jest dzieci).
    – koncerty w Radrużu też mogły by być chociaż jeden w II połowie sierpnia.
    Proszę spowodować, aby turyści mogli kupić produkty regionalne i owoce i warzywa bezpośrednio od producentów, a nie jakieś … już pogniecione ze sklepików miejscowych.
    – przy jeziorku brak jest jakiegokolwiek punktu żywnościowego, chociażby smażenia ryb (które się reklamuje, że są) przecież tam jest zupełna pustynia, a daleko.. – turyści chcą i by byli zadowoleni jedni i drudzy i by zarobili mieszkańcy.
    Nie będę pisała o rozwiązaniach prawnych i innych sanitarnych, pisze, że jest taka potrzeba, ze strony turystów. W niedziele to nie ma gdzie zjeść, bo w jednej knajpie to wesela i inne, a w poniedziałek to.. co zostało po imprezie .. a w drugiej też jakoś..
    Proszę pomyśleć o różnych rozwiązaniach dla turystów też i o jakiś możliwościowych poruszania się, jakieś może sezonowe busiki. do ciekawych okolic, nawet kamieniołomów, a takich nie brakuje.
    – Proszę o więcej folkloru, bo to wyjątkowa kraina i ludzie i chyba tak szybko się nie zepsują i docenia przyjezdnych, którzy się zachwycają okolicami. Nie będę pisała, np o fakcie gdy do Horyńca (leczy głównie narządy ruchu) przyjeżdża kuracjusz po operacji ortopedycznej i ma skierowanie do sanatorium Bajka i przyjeżdża pociągiem i co, a tu ani żadnej informacji ani taxi, ani…nikogo, a myślę, że władze miasta mają jakąś wyobraźnię i życzę, aby się wyobrazili sytuacje tego kuracjusza.

    Pozdrawiam gość

  • Newsy

    Zmiany na.horyniec.info

    Od dziś zaczynamy trochę inną formę prowadzenia strony. Po okresie wyszukiwania nowych informacji, nadszedł czas na absolutnie niezwykłe artykuły. Czasem niektóre informacje mogą się pokrywać z tym co było już publikowane na stronie, ale będą urozmaicane o coś nowego. Gorąco zapraszam do współpracy, przesyłania fotografii i wspomnień związanych z Horyńcem, a także okolicznymi wioskami na adres – horyniecinfo@gmail.com

    Ogólnie poszerzony zostanie profil strony do ziemi horynieckiej. Dodatkowo został utworzony profil na facebooku o nazwie: Ziemia Horyniecka Wczoraj i Dziś, oto link: www.facebook.com/ziemiahoryniecka – będą tam umieszczane zdjęcia związane z historią Horyńca, okolicznych wiosek, a także zdjęcia współczesne, które przedstawiać będą miejsca, czy obiekty historyczne nie znane szerzej społeczeństwu Horyńca.

    Celem istnienia strony na.horyniec, a także fanpage fb jest budowanie tożsamości horynieckiej. „Amerykańscy naukowcy” odkryli, że tożsamość buduje się na historii. Zgłębianie korzeni swojej ziemi powoduje wzrost dumy ze swego pochodzenia. Naszą przeszłość budowali konkretni ludzie, poznamy ich. Przed nami pasjonujące wakacje z… duchami Horyńca 😉

  • Newsy

    Śniadanie w szkole

    Dzisiaj dzieci mają niezwykle wygodne życie, nawet nie muszą myśleć. Rodzice się nimi NADopiekują, nauczyciele wkładają im do głów program, w domu za rozrywkę mają TV i Internet.

    Jeżeli cofniemy się do czasów PRL, powiedzmy jego schyłku, to ten opis wyglądał inaczej. Życie nie było wygodne, rodzice się opiekowali dziećmi, a nauczyciele próbowali czegoś nauczyć. Rozrywką było ganianie za piłką, zabawa w łapanego czy chowanego itd. Do szkoły szło się z tornistrem, który ważył więcej niż jego zawartość. Na drugie śniadanie była herbata w słoiku i bułka z masłem i pomidorem. Takie bardzo proste rozwiązania, były esencją tamtych czasów. Nikt nie wiedział nawet, że można szpanować markowym ubraniem, chyba że jeansami. Jadło się też szczaw i mirabelki, dziś jak ktoś o tych liściach mówi, to uważa się go za oszołoma… Śniadanie mistrzów 🙂

  • Newsy

    Wspomnienia z dzieciństwa

    Każde pokolenie, ma swoje indywidualne wspomnienia i przygody, najczęściej powiązane z jakimś obszarem. Sam osobiście mogę tylko opisać pokolenie, którego młodzieżowa aktywność przypadała na początek lat 90tych, a obszar oddziaływania to ścisłe centrum Horyńca. (jeżeli ktoś ma ochotę, może napisać coś podobnego, zostanie z czasem opublikowane, jako hołd swojemu pokoleniu, a także ekipie z danego obszaru, to nasza horyniecka historia, zwykłych ludzi, w rzeczywistości niezwykle pasjonująca).

    Ktoś kto wychował się w Horyńcu, miał zawsze swoje grono przyjaciół, zazwyczaj powiązane z dziećmi z najbliższego obszaru. Taką dość niezwykłą grupę stanowiła „ekipa” z centrum Horyńca. Wymienię nawet imiona tej męskiej części: Adam, Arek, Grzegorz, Grzesiek, Mariusz, Andrzej, Paweł, Marek, Bogdan, Marian, Darek, Krzysiek, oraz Damian i Dominik. Szczególnie wiązał sport, piłka nożna i koszykówka. Poza rozgrywkami podwórkowymi niemal codziennie, dochodziło wiele innych niezwykłych zajęć, zabaw i przygód. Naszym naturalnym środowiskiem życia, zabawy i wypraw było centrum Horyńca. Może to dla niektórych zabrzmieć nieco „pańsko”, ale nasz teren, na którym rządziliśmy, zamykał się w granicach, które wyznaczały takie punkty jak: od południa blokowiska, na wschód okolica pałacu Ponińskich, który był też swego rodzaju przejściową strefą wpływów. Od okolicy zachodu było to boisko szkolne i jego okolica z placem tzw. „Leśniczówki”, okolica Policji, Parku i centrum Horyńca mniej więcej do rzeki i dalej „Złodziejówki”. Ten teren był przez nas niemal idealnie wyeksplorowany i niejako kontrolowany. Przeżyliśmy swoje dzieciństwo w cieniu Teatru Dworskiego, Pałacu, dzikich zarośli doliny strumienia, który wypływał ze stawów pałacu (dziś zasypana, wykarczowana, staje się polem rozbudowy Horyńca). Nie sposób wymienić wszystkich zakątków, bowiem inny teren był interesujący w zimie, gdzie szukało się górek do zjeżdżania, a inny w lecie, czy na jesień. Sezonowość i pory roku, sprawiały, że hordy młodocianych wybierały się na „rabunek” owoców w sadach, czy też truskawek z pól. Naturalnie lato było czasem, gdzie niemal codziennie płonęły ogniska, ot tak, by przy nich posiedzieć, pogadać, niekoniecznie coś jeść. Z perspektywy czasu też można powiedzieć, choć trudno mi wskazywać, czy w innych rewirach było inaczej, że jak przystało na wychowanych pod Teatrem Dworskim i „pałacami”, nie szukaliśmy rozrywek z alkoholem, czy papierosami. Dopiero przy pełnoletności niektórzy sobie pozwalali na skorzystanie z tego przywileju.

    Zarówno miejsce, jak i towarzystwo stworzyło niezwykły klimat naszej ekipy. Dorośli lubili nazywać takie hordy dzieci bandami. Bowiem to co wyprawiały takie bandy, czasem się w głowie nie mieści. Pomysłowość dzieci często jest niezwykła. Oprócz ogołacania drzew z owoców i pól z truskawek, potrafiliśmy wszczynać wojny! Ale to już temat na oddzielny wpis. Tą serią wspomnień, chciałbym zarazić innych do refleksji i opisów. Opowieści ludzi z bloków, złodziejówki, truszy, sioła, to inna bajka i inne niezwykłe przygody.

    Grzegorz

  • Newsy

    Ochlapany wiarus

    Mamy tutaj dość ciekawą fotografię z 2007 roku, kiedy to ktoś próbował zrobić (a zasadniczo zrobił) w dziwny sposób renowację „wiarusa”. Odbyło się to poprzez coś w rodzaju ochlapania rzadkim betonem, zakrywając poprzedni skorodowany beton, także nachlapany. Obecnie ten beton dosłownie złazi z pomnika, zaczyna on pękać. Koszmarny widok.

  • Newsy

    Jan Nowicki i Horyniec

    Jan Nowicki, jeden z najznamienitszych aktorów Polskiego Kina, sam mówi otwarcie, że uwielbia Horyniec. Mieć takich ludzi, którzy ciepło mówią o naszej miejscowości to skarb!

    Zdjęcie wykonane podczas wieczoru wspomnień 35 Biesiady Teatralnej w Horyńcu-Zdroju.

    wicki

  • Newsy

    Horyniec okiem kuracjusza

    Jednym się u nas podoba, a inni pierwszego dnia mówią, że już więcej tu nie wrócą. Wielu Horyńczan na pewno chciałoby się dowiedzieć, co może o Horyńcu myśleć kuracjusz?

    Takim bardzo ciekawym źródłem informacji są wpisy, które można znaleźć w internecie. Niestety znaleźć je trudno. Stąd takie rodzynki jak ten, warto dokładnie poczytać, bowiem kuracjuszka ofotografowała Horyniec i opisała bardzo szczegółowo i to w roku 2008!

    Tutaj blog pani „Hanuli” – www.hanula1950.blox.pl – znajdziemy ta serię wpisów o Horyńcu.