Miejscówki

Łysa Góra „na blokach” w Horyńcu

Każdy w dzieciństwie miał jakieś miejsca, które można określić jako kultowe… Dla dzieci zabawa to rodzaj kultu. Oddajemy się różnym uciechom i zapominamy o wszystkim; znajdujemy się w stanie ogólnej szczęśliwości. Dla dzieci z osiedla na ulicy Sobieskiego, potocznie nazywanym „blokami” lub PGRem, „Łysa Góra” miała szczególną wartość, bowiem dawała możliwość uprawiania różnorodnych sportów, zabaw i wybryków. Teraz jest już dość mocno zarośnięta, a „dorosłym dzieciom” wydaje się mniej stroma niż w dzieciństwie, cóż, teoretycznie wszystko w dzieciństwie było większe, smaczniejsze, radośniejsze i bardziej beztroskie.

Stroma górka jest bezcennym miejscem do wielogodzinnych zabaw w zimie. Wtedy można robić cuda w takim miejscu! Zjazdy na sankach, nartach, workach, na byle czym, a nawet na niczym – na tyłku. Każde dziecko na pewno pamięta jak godzinami zjeżdżało z górki. Tam i z powrotem! Następnie, kiedy śnieg się lepił, to konstruowało się często jakieś skocznie. Gdy nie było już śniegu, takie górki były idealnymi miejscami do tego, by robić zjazdy na rowerach czy wózkach. W okolicy można było się huśtać na gałęziach czy linach, a kiedy jakaś pękła to się lądowało z impetem na ziemi. Oczywiście, jak były drzewa, to można było się na nie wspinać, często bardzo wysoko. Takie miejsca były idealne do wielu różnych zabaw: chowanego, łapanego, podchody albo by toczyć prawdziwe wojny – obrzucać się owocami, błotem a nawet patykami i kamieniami. Z takiej góry można było puszczać opony albo inne rzeczy, które się toczyły. Na „Łysej Górze” można było wszystko: można było się wypłakać, gdy człowiek dostał w skórę od rodzica, można było utopić smutek albo „zrobić klimacik”.

„Łysa Góra” musi na dzieciach robić wrażenie, mimo iż jest to tylko coś w rodzaju stromej skarpy. Jednakże, patrząc od dołu, poprzez swój kształt robi wrażenie góry. Nieopodal rosną stare drzewa, jest też sporo ciekawych zarośli. Między nimi dorośli i dzieci porobili różnorodne ścieżki, co sprawia, że dla „nowych” miejsce robi wrażenie labiryntu. „Łysa Góra” jest bardzo ciekawie usytuowana: z jednej strony graniczy z blokami, a z drugiej z doliną Radrużki.

Jak widać, jest to miejsce niezwykłe. Jeżeli ktoś by przyszedł tam pierwszy raz, to na pewno wyczułby, że coś w tym miejscu jest. I nie chodzi o siarkę, którą czuć bardzo intensywnie w okolicy. Tutaj jest specyficzny układ, duch miejsca, jaki wytworzył się przez lata. W dawnych czasach „Łyse Góry” były głównie kojarzone z sabatami czarownic. Tutaj, szczególnie ze względu na smród siarki w okolicy, ta nazwa nabiera specyficznego znaczenia. „Łysa Góra” nad Radrużką jest trochę jak mini Lisia Góra w Rzeszowie – starożytny słowiański „Święty Gaj” nad Wisłokiem. Są tam niezwykłe okazy wielkich dębów.

Rejon Radrużki jeszcze w latach 80-tych był porośnięty potężnymi dębami… niestety wycięto je. Pilarze niemal ze łzami w oczach ścinali te kilkusetletnie dęby, które zapewne poszły sobie za granicę… być może do Szwecji, do Ikei. Dziś, jakiś Szwed, zapewne nieświadomy pochodzenia drewna, patrzy na szafę dębową i nie wie, że rósł on przy Radrużce, tworząc horyniecki Gaj. Na starych mapach na południe w lesie istniał przysiółek Gaj. Dziś po wsi praktycznie nic nie zostało… może trochę wiekowych drzew i rumowiska.

Obecnie „Łysa Góra” nie jest już użytkowana jak kiedyś. Nadal jest to miejscówka do zabaw, ale coraz bardziej zarośnięta… Szczególnie oczy i duszę zaboli, gdy widzi się, że z tej okolicy robi się wysypisko… Może nadszedł czas, by uratować to miejsce, oczyścić ze śmieci, bardziej odważnie wyznaczyć wejścia do tego „małpiego gaju”, ale broń Boże plastikowymi tablicami czy strzałkami – wystarczy zwykła deska z wyciętym napisem: ŁYSA GÓRA – horyńczanie będą wiedzieć, o co chodzi, reszta nie musi tam wchodzić. Chodzi o to, by nadać temu miejscu status „kultowy”, jaki oczywiście posiada, ale oficjalnie. Może spowoduje to, że śmieci będą lądować w koszu, który powinien się tam pojawić, a nie w gaju.

Na koniec magiczny pejzaż z zachodzącym słońcem pod „Łysą Górą”, już w dolinie Radrużki. Tak wygląda krajobraz z mgłami ścielącymi się po dolinie i kolorowym niebem pod wieczór.